wtorek, 20 września 2011

Zakopiańskie śniadanie



Mija już czwarty dzień odkąd jestem w Krakowie. Nowe miasto, nowe mieszkanie, nowe otoczenie, za nieługo nowi ludzie. Jestem jeszcze troszkę zagubiona i bardzo stęskniona. Myślę, że to pierwsze przejdzie mi dość szybko, ale drugie na pewno nie.
Z racji chwilowego braku internetu na mieszkaniu (tak, moi drodzy, przesiaduję w galerii i wyszukuję hot spoty J trzeba sobie radzić ) oraz nie ogarniętej kuchni i sprzętu kuchennego wpisów może być troszkę mniej.
Na dziś przygotowałam góralskie śniadanie J Wspomniena z 3 dniowego pobytu w Zakopanym raduję moje serduszko tutaj.  Przepis należy do tych najprostszych. Z oscypkiem zamierzam w tym tygodniu jeszcze ‘pogadać’ i zrobić jakieś danie obiadowe J

Zakopiańskie śniadanie:
Pieczowo (bułki, chleby do wyboru do koloru J )
Oscypek (mój jest przywieziony z Zakopanego, maślany, miękki)
Pomidor
Cebula
Rzodkiewki
Serek wiejski
Margaryna/masło wg uznania
+ herbata Milk Ooilong , wiem, powinna być jakaś góralska najlepiej z prądem, jednak na śniadanie wolę coś ‘lżejszego’ J









piątek, 16 września 2011

Ciasteczka z lawendą




Pewnie już pisałam, że kocham zioła, przyprawy i tym podobne. Lawendę wprost ubóstwiam, a na dodatek,trafiłam też na wspaniały przepis na blogu Every Cake You Bake .

Te ciasteczka powstają pod hasłem 'Przeprowadzka'.
Opuszczam piękne wyżynne tereny okołotarnowskie i wyprowadzam się do Krakowa.

a teraz przepis:

składniki:
3/4 szkl. cukru pudru,
1 łyżeczka suszonej lawendy,
140 g masła,
1 łyżeczka skórki otartej z cytryny,
1 i 3/4 szkl. mąki,
3 żółtka,
szczypta soli,
około pół szkl. cukru drobnego kryształu do obtoczenia ciastek (ja użyłam brązowego)

1. Mieszamy cukier z lawendą.
2.Dodajemy do tego płynne masło, skórkę z cytryny i sól - miksujemy.
3.Dodajemy mąkę i mieszamy.
4.A teraz czas na żółtka - i mieszanie :)
5.Ciasto formujemy w kulę i wstawiamy na ok 30min do lodówki.
6. Wałkujemy na ok. 1,5cm wycinamy dowolne kształty, następnie obtaczamy je w cukrze gruboziarnistym.
7.Pieczemy ok.15min, aż brzegi się zarumienią w temp. 180C




trzymajcie za mnie kciuki i moją nową kuchnię, pewnie będę musiała zrobić olbrzymie zakupy, bo brakuje mi połowy rzeczy :P






poniedziałek, 12 września 2011

Muffinki z malinami, białą czekoladą i płatkami owsianymi

Muffiny podbiły cały świat. Nie wiem, w czym leży ta ich magia.
Czy w niewielkich rozmiarach? Można je zapakować i spałaszować w dowolnym miejscu, czy to w przerwie w pracy, czy na uczelni, na pikniku w parku,czy w lesie. Przy czym nie rozpadają się jak niektóre inne pieczone słodkości.
Może w ich słodkim kształcie? Tego cukierkowego charakteru można im jeszcze dodać przez śliczne dekoracje, jakie co krok znaleźć można w czeluściach internetu.
A może w tym, że mają miliony rodzajów, wariantów i opcji i nigdy nie mogą się znudzić?
Czy też w prostocie wykonania? Mało składników, 10min jak nie mniej wykonywania ciasta, krótkie pieczenie.

Nie wiem, pewnie nigdy się nie dowiem, ale ja tej magii uległam i bez muffinek życia nie widzę :)
Pierwsze muffiny na tym blogu będą zapowiedzią mojej wyprawy do Zakopanego, na osłodę podróży :)
Sezon malinowy, krzaczki w ogrodzie całe zaróżowione, więc trzeba było coś z tym zrobić.
Tak oto powstały te pyszności:


Przepis pochodzi ze strony Moje Wypieki z moimi małymi modyfikacjami.
  • 150 g mąki pszennej
  • 100 g mąki żytniej 
  • 80 g płatków owsianych
  • 120 g drobnego cukru ( ja dałam cukier puder)
  • 1 duże jajko
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • 1 szklanka mleka (250 ml)
  • 4 łyżki oleju (60 ml)
  • 2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 200g malin 
  • 100 g białej czekolady, potłuczonej
Składniki suche mieszamy osobno, 
osobno składniki mokre,
 potem jedne i drugie łączymy, dodajemy czekoladę i maliny. 

Foremki wypełniamy do 3/4 wysokości. Dobrze jest mieć papilotki, których ja niestety nie miałam, ponieważ są stosunkowo mokre, i się przyklejały do formy.

Pieczemy ok 25min w temp. 190C

Mi wyszło ok 17 muffinek.


piątek, 9 września 2011

Tarta z kremem



Jak już pisałam wcześniej, uwielbiam tarty. Dorwałam ostatnio w księgarni fantastyczną deserową książkę, z której obiecuję przedstawić masę przepisów. Przeglądając ją, trafiłam na ten puszysty przepis na tartę z kremem no i voila! :) Dość długo się ją robi, może nie nawet długo, co wymaga wielu czynności, ale efekt jest bardzo zadowalający :)

przepis pochodzi z "Desery"

składniki

ciasto:

  • 200g mąki
  • 2 łyżki drobnego cukru (ja używałam cukier puder)
  • 115g masła, pokrojonego w kostkę
  • 1 łyżka wody


krem:

  • 3 jajka
  • 85g drobnego cukru (j.w.)
  • 150ml śmietanki 12%-18% (ja wzięłam 18%)
  • 150ml mleka
  • świeżo starta gałka muszkatołowa (tu miałam mały problem, bo w przepisie nie jest podana ilość, ja uwielbiam mocny smak przypraw czy ziół więc dodałam 2/3 łyżki)

1. Przygotować ciasto: w misce wymieszać mąkę z cukrem, po czym opuszkami palców wetrzeć masło, tak aby mieszanka przypominała grubo zmieloną bułkę tartą. Dodać wody i wymieszać, aby powstało miękkie ciasto. Zawinąć w folię i włożyć do lodówki na 30min, po czym rozwałkować ciasto i wyłożyć je do formy na tartę.

2.Odciąć wystające ciasto, po czym za pomocą widelca nakłuć ciasto pozostałe w foremce. Wstawić do lodówki na 30min.

3.Na ciasto wyłożyć pergamin i rozłożyć na nim suchą fasolę. (Ten krok jest dla mnie magiczny, nie wiem po co ta fasola, bo ciasto nie jest skore do rośnięcia, ale jak każą to każą :P) Piec 15min w piekarniku rozgrzanym do temp 190C. Zdjąć papier z fasolą i piec kolejne 15min.

4.Przygotować nadzienie: ubić jajka wraz z cukrem, śmietanką, mlekiem oraz gałką muszkatołową. Wylać na upieczone ciasto.

5.Włożyć z powrotem do piekarnika i piec kolejne 25-30min, aż nadzienie się zetnie.







Zupa jogurtowa z kaszą



Miałam przywieść coś chorwackiego, ale tak się tam przejadłam ich specjałami, że mam na razie dość :) Jednak nie łamię całkiem obietnicy - kilka przepisów przywiozłam i na pewno je wypróbuję, a efekty przedstawię na blogu.
 Dziś jednak, jako że na zewnątrz chłodno, coś z ciepłych rejonów ziemi.
Egzotyczna zupa, rodem z Arabii Saudyjskiej.
Jest bardzo smaczna, duża ilość pietruszki i co mnie zaintrygowało - mięty, robi swoje. (Uwielbiam zioła !) Gęsta, kremowa konsystencja i pyszny, lekko kwaśny jogurtowo-ziołowy smak :) Idealna na pożegnanie z latem :)


Przepis pochodzi z "Kuchnia wegetariańska świata"

porcja dla 4 osób
  • 1 cebula 
  • 3 łyżki masła
  • 1/2 l wywaru warzywnego
  • 75g grubej kaszy jęczmiennej
  • 1 jajko
  • 500g  naturalnego jogurtu
  • 1/2 pęczka natki pietruszki (dla mnie to lekko zagadkowe, dałam jej z 5-6 gałązek)
  • 2 gałązki mięty
  • sól
  • pieprz
  • 3 łyżki soku cytrynowego

1. Cebulę obrać i pokroić w drobną kostkę. Masło rozgrzać w garnku i zeszklić na nim cebulę.

2. Podlać cebulę wywarem, a następnie dodać kaszę. Nakryć garnek pokrywką i gotować całość na niewielkim ogniu przez ok. 20min

3.W miseczce wymieszać dokładnie jajko z jogurtem, dolać do niego trochę gorącego wywaru, a następnie, stale mieszając, wlewać po trochu zupy.

4. Zupę podgrzać przez 10min na niewielkim ogniu, często ją mieszając. W żadnym wypadku nie wolno dopuścić do zagotowania zupy, ponieważ jogurt mógłby się zwarzyć.

5.Zioła umyć i osuszyć. Kilka listków zostawić do dekoracji, resztę grubo posiekać.

6.Posiekane zioła domieszać do zupy i doprawić solą, pieprzem oraz sokiem z cytrynowym. Podawać udekorowaną listkami ziół.